W maju 2008 roku w sklepach muzycznych w Rosji i w USA pojawił się pierwszy hollywoodzki album Larisy Doliny pt. „Hollywood Mood”. Autorem wszystkich kompozycji i aranżacji oraz producentem jest legendarny muzyk i kompozytor, posiadacz kilku nagród Grammy – George Duke.
Poznali się w 2005 roku. Artystka narodowa Rosji Larisa Dolina zaprosła Georga Duke’a i Ala Jarreau na swoje koncerty jubileuszowe na Kremlu (z okazji 50 urodzin). Był to unikalny koncert, w którym Larisa wystąpiła z utworami niemalże we wszystkich stylach muzycznych.
Koncert podzielony był na 3 części. Utwory klasyczne, utwory jazzowe, utwory pop. Miałem to szczęście załapać się na ten koncert i do dziś uważam, że był to jeden z lepszych koncertów na jakich byłem. Larisa jest na prawdę rewelacyjna, z wraz z bandem, zaproszonymi gośćmi, zaprezentwała to, co Rosja będzie pamiętać jeszcze długo. Zdjęcia z jubileuszu.
Ale nie tylko widownia była zachwycona Doliną. Także Duke i Jarreau byli pod ogromnym wrażeniem, gdyż nie spodziewali się, że w Rosji mogą usłyszeć taki głos i muzykę w takim wydaniu. Po miesiącu od koncertów jubileuszowych artystka otrzymała list od Georga Duke’a, w którym zaproponował jej nagranie wspólnego albumu, i obiecał zostać nie tylko autorem wszystkich kompozycji, ale i producentem płyty. Larisa bez namysłu się zgodziła. Praca nad płytą zaczęła się niedługo potem. Duke przysyłał materiał do Moskwy, Larisa Dolina razem ze swoim producentem Iliej Spicinym wybierali utwory. W rezultacie wybrali 9 kompozycji w zupełnie różnych stylach muzycznych. Album jest w całości po angielsku, ale można „wyłapać” charakterystyczną rosyjskość w niektórych wyrazach wyśpiewywanych przez Dolinę.
Larisa Dolina:
Spotkaliśmy się z Georgem, jak starzy przyjaciele. I w rekordowym czasie – w dwa dni – nagrali od razu dwie kompozycje – „Waiting On The Rain” i „Time Stand Still”. Pracowało mi się znakomicie: jak wszyscy genialni ludzie, Duke jest bardzo bezpośredni – bez patetyzmu i gwiazdorstwa. Pomógł mi na przykład oswoić wiele niuansów amerykańskiej wymowy. Okazało się, że wielu rzeczy z amerykańskiego angielskiego – nigdy nie zauważałam. Cieszę się, że zaczęliśmy pracę nad tym albumem. Od razu po powrocie do Moskwy otrzymałam list od Duke’a i ustaliliśmy kolejne nagrywania na czerwiec”.
„I Get The Blues”
Następne nagrania rzeczywiście miały miejsce w czerwcu 2007 roku w Nowym Jorku i zakończyły się we wrześniu w studiu Duke’a w Los Angeles. Duke był zachwycony pracowitością Doliny: „W Ameryce nikt nie pracuje w takim tempie. Praca, którą wykonaliśmy podczas naszego pierwszego spotkania w 5 dni, z amerykańskimi artystami zajęła by miesiąc!” – przyznaje Duke. Podkreślił także, że bardzo dobrze mu się pracuje z Larisą, która poraża swoim profesjonalizmem, optymizmem i pracowitością. W rezultacie na albumie znalazło się 9 kompozycji, a wśród nich utwory w stylu: latino, jazz, blues, bossa nova, oraz klasyczne i liryczne utwory, taneczne i – nowy duet z Alem Jarreau, który także wziął udział w nagraniu płyty.
Nazwę albumu – „Hollywood Mood” – Larisa Dolina wymyśliła podczas nagrań ostatnich pięciu utworów w Los Angeles. Tam też, na hollywoodzkich górach miała miejsce sesja zdjęciowa, z której zdjęcia znalazły się na okładce i płycie.
W styczniu 2008 roku w Los Angeles miały miejsce zdjęcia klupu do jednego z utworów – „In LA”. Producentem teledysku była firma „Hollywood Worls Studios”. Klip wyreżyserował Paul Boyd, który pracował z takim gwiazdami jak: Sting, Lenny Kravitz, Celine Dion, Seal, Keylie Minouge, The Cult, itd. Teledysk kręcono w centrum Los Angeles oraz w najsłynniejszych jego miejscach: Santa Monica, Beverly Hills i na hollywoodzkich wzniesieniach.
Muszę przyznać, że płytę przesłuchałem już kilka razy. Jest bardzo dobra, profesjonalna. Dolina po raz kolejny udowadnia, że znakomicie odnajduje się w romantycznych balladach jak i w rockowych brzmieniach. No i płyta oczywiście przesiąknięta jest klimatem muzycznym George Duke’a – kto zna jego poprzednie płyty, to wie, że mówię o TYM klimacie każdego jego utworu, tak dla niego charakterystycznego.
Gorąco polecam!
–
Dodaj komentarz
Brak komentarzy.
Skomentuj