Korespondując kilka dni temu z Fainą Nikolas, wyłapałem ciekawy fragment jej wypowiedzi, którą, za jej zgodą postanowiłem się z Wami podzielić. A to dlatego, że Faina bardzo trafnie ujęła to, jak wyglądają koncerty muzyki rosyjskiej w Polsce. Od strony artysty. Podejrzewam, że to, co zaraz przeczytacie, wcale Was nie zaskoczy nie zaskoczy, natomiast opinia osoby, która często występuje na różnego rodzaju imprezach – chyba jeszcze nigdy nie padła. Bo przecież ileż można wałkować wciąż to samo, od dziesięcioleci?
Otóż Faina – rosyjska piosenkarka, która w zeszłym roku we współpracy z autorami z Moskwy nagrała płytę pt. „Jesień”, opracowała zupełnie nowy i nieznany Polakom repertuar. Tak, czyli to nie są ani piosenki Okudżawy, ani Wysockiego, ani hity typu „Bełyje rozy”. Jest to repertuar współczesny, ale nie taneczny, tylko liryczny, co jak sami rozumiecie, nie zagości raczej na antenie Eski, Zetki, ani (co już bardziej smuci i jest mocno prawdopodobne) – Trójki. A sama płyta jest po prostu świetna – i nie piszę tego dlatego, że prywatnie lubię Fainę, ale dlatego, że po prostu taka jest! W dodatku, ja nigdy nie przepadałem za romasami (taki mały comming out), natomiast tą płytę mam już od dawna w samochodzie. Czytaj dalej